piątek, 30 kwietnia 2021

MOJA TWORCZOŚĆ: Helmowy Jar

Mało która filmowa bitwa zrobiła na mnie takie wrażenie, jak starcie o Helmowy Jar w "Dwóch wieżach" (a w sumie to może żadna). Swego czasu natchnęła mnie do napisania bitewnego poematu, którym się dziś z wami podzielę. Bierzcie się do czytania! Pamiętajcie tylko, że stworzyłem to dziełko prawie dwadzieścia lat temu, będąc jeszcze licealistą, więc nie spodziewajcie się tu drugiego Homera.


Helmowy Jar


Hej, ludu, do boju! Wróg już ku nam bieży!

Dziesiątka tysięcy orkowych żołnierzy!


Łby mają straszliwe i niemodne hełmy.

Pewnie będą chcieli obić nam dziś gęby.


Już ich ryki słychać z tej i z tamtej strony.

Wszyscy już gotowi. Ludu, do obrony!


Stoją już łucznicy w dosyć równym rzędzie;

Któryś się odzywa: „Ale jatka będzie”.


Elf Legolas z wału rzędy orków bada,

Mrucząc: „Będzie dzisiaj rąbanka nie lada”.


A krasnolud Gimli, ten ma wymagania!

„Wolałbym stać w miejscu, gdzie mur nie zasłania”.


Śmieje się Legolas z niego odrobinkę:

„Może ci, mój Gimli, tu podstawić skrzynkę?”


Śmieje się krasnolud, tryska wręcz humorem:

„Może cię, mój elfie, zdzielić w łeb toporem?”


Patrzcie, to orkowie! Gęba koło gęby!

Siano mają w głowie i spróchniałe zęby.


Ryczą sobie zdrowo. Lud zachodzi w głowę,

Czy to odchrząknięcia czy krzyki bojowe.


I wreszcie umilkli, aby już po chwili

Bić włóczniami w ziemię jak banda debili.


Król Theoden wzrokiem kłąb orków przenika.

„Proszę nie odstawiać mi tutaj Rybnika!”


Mówi do łuczników: „Dość już mam tych gości.

Czekać na mój sygnał! Walić bez litości!”


Widząc jak się elfy szykują do strzału,

Mówi król: „A zresztą... Walić bez sygnału!”


Legolas łucznikom rad jeszcze udziela,

Jak najlepiej witać jest nieprzyjaciela:


„Słabsza jest przy szyi oraz pod pachami.”

„Kto?” „Orkowa zbroja! (Pracuję z durniami)”


Do wrót się ochoczo orkowie cisnęli.

Grad strzał ich przywitał. Nagle osłupieli.


Nie sądzili, że ich Theodena włości

Przywitają z takim brakiem gościnności.


Krzyczą więc orkowie: „Was się nie boimy!

Jak nas nie wpuścicie, sami się wpuścimy!”


Mówi jeden z orków: „Ja pomysł mam taki,

Weźmy sobie liny i weźmy też haki.”


Ponieważ wspinaczka to rzecz bardzo fajna,

Po chwili wspinała się cała ferajna.


Niegościnni ludzie to problem niemały,

Lecą więc na orków kamienie i strzały.


Uruk–hai wytrwali w górę pną się ładnie,

Czasem któryś stęknie, czasem któryś spadnie,


Lecz nie bez nagrody ich wysiłek będzie:

Czekają na murach już żołnierze w rzędzie.


Miecze dzierżą w dłoniach i nie wyglądają,

Jakby byli ludźmi, co orków kochają.


Ork łeb wysuwa, lecz z drugiej muru strony

Aragorn w Anduril czeka uzbrojony.


Rzecze: „Witaj gościu. Pewnie się zdziwiłeś.

Wiesz co myślę, orku? Adres pomyliłeś!”


Cios pada straszliwy, łeb orkowi ścina.

Impreza ciekawsza robić się zaczyna.


Orkowie się tłumem wdzierają na mury,

Obrońcy ich sieką bez krztyny kultury.


„Co wy nam robicie? Myśmy wasi goście!”

„Do domu się, wstrętne paskudy, wynoście!


Będziemy się bronić do samego rana!

Nie trzeba sługusów nam tu Sarumana!”


Isildura dziedzic, nasz Aragorn Wielki,

Przeciwników z wprawą przerabia w plasterki.


Król Theoden respekt w przeciwniku budzi,

Gdy biega po wałach i wrzeszczy na ludzi:


„Trzymajcie się dzielnie, niedługo świtanie!

Patrzcie, już pod bramę taran niosą, dranie!


Helmowego Jaru orkom nie oddamy!

Legolas z elfami, do obrony bramy!”


Do boju odważnie drużynę elf wiedzie,

Krzycząc: „Uciekajmy!” i biegnąc na przedzie.


Nasz krasnolud Gimli do rana białego

Śmiałby się zapewne z tchórzostwa elfiego,


Jednak nie był wpadki Legolasa świadkiem,

Bo w piwnicy ciemnej przebywał ukradkiem,


Twierdząc, że w obronie Jaru Helmowego

Świetnie radę dadzą sobie i bez niego,


I że lekarz radził, iż, gdy chce być zdrowy,

Unikać powinien rąbanek zbiorowych.


Rzecze król Theoden: „Orkowie to chamy.

Waląc swym taranem, pozbawią nas bramy!


Orkowie to dla nas zmartwienie niemałe.

Jedźmy im naprzeciw po śmierć oraz chwałę!


Co myślisz, Aragorn, o takiej atrakcji?”

Z Aragorna strony brak wszelkiej reakcji,


Bo wojownik, co po boju ledwo dycha,

Ignoruje króla, pogwizdując z cicha.


Rzecze król: „To przecież pomysł jest na czasie!

Co o nim sądzicie? Gimli? Legolasie?”


Legolas przed lustrem poprawia swe włosy,

Mało go obchodzą dalsze bitwy losy.


„To jest przedni pomysł”, rzekł Gimli po chwili,

„Wyjść naprzeciw orkom, aby nas zabili,


Lecz ja tu zostanę, bo stare mam kości,

I w róg dla was zadmę z czystej uprzejmości.


Więc, gdy wam orkowie ścinać będą głowę,

Ja będę dorabiał efekty dźwiękowe.”


„Dobrze”, rzekł Theoden, „Świetnie, moje dzieci.

Już nie traćmy czasu, jedźmy im naprzeciw!


I niech nam orkowie roztrzaskają czachy!

Czegóż więcej chcecie? To ubaw po pachy!”


Ponurą ma minę nasz Aragorn miły.

Czy go samobójstwa wcale nie bawiły?


Konie już dla jeźdźców są przygotowane.

Nie ma to jak ginąć w tak miły poranek!


Nasz Aragorn wzdycha, jest zestresowany,

Liczne on w tym boju dziś odniesie rany.


Mając na uwadze swe zdrowie i życie,

Przystroił się w modne, stalowe okrycie.


Nadzieją się karmi, łudzi się jak umie:

„Może mnie orkowie przeoczą w tym tłumie?”


Zabrzmiał już dźwięk rogu. Nie żałuje płuc

Nasz krasnolud Gimli. Pora wroga tłuc!


Brama się otwiera, wśród obrońców cicho

Legolasa zabrzmiał histeryczny chichot,


I już najmężniejsi Rohanu żołnierze

Jadą wprost na orków, zmawiając pacierze.


Cieszą się orkowie: „Theoden tu bieży!

Przywitamy króla i jego żołnierzy!”


Jeszcze się radują, jeszcze sobie skrzeczą,

Nagle Gimli woła: „To Gandalf z odsieczą!”


Na wzgórzach drużyna jeźdźców, a na przedzie

Gandalf Biały z dumą na odsiecz już jedzie.


„To na pewno Gandalf, bo to go wyróżnia”,

Mówi nasz Aragorn, „że się zawsze spóźnia.


Miał być tutaj rano. Południe dochodzi!

Dostanie za swoje niesłowny czarodziej!”


Gandalf spadł na orków, przyszła na nich kreska

I tak się skończyła orkowa imprezka.


Spłynęły na jeźdźców zaszczyty i gloria,

Ogarnęła wszystkich ogólna euforia.


Już Gimli nadbiega i krzyczy, a żywo:

„Zwycięstwo! A teraz idziemy na piwo!


Niech idzie świętować, kto dobry kolega!”

A tu do Gandalfa Aragorn podbiega.


„I znów się spóźniłeś! Przebrałeś już miarę!

Za morze odpłyniesz już wkrótce za karę!”


Lud dzielny Rohanu z radości wariuje,

A Gimli elfowi z chęcią proponuje:


„A co byś powiedział, Legolas, kolego,

Byśmy szli do karczmy, wstąpić na jednego?”


Bawiła do rana się kompania dzielna,

Bo takie zwycięstwo to rzecz niecodzienna.



No i tyle, jeśli chodzi o "Helmowy Jar". Jeżeli lubicie takie krótkie, humorystyczne kawałki, to więcej znajdziecie ich w moim zbiorze "Zapomniany mit", zarówno wierszem, jak i prozą.

Zbiór zawiera następujące utwory wierszem:

- Helmowy Jar

- Pogromca Maurów

- Robinson niezłomny

- Tryptyk o groźnej, nieujarzmionej przyrodzie, z którą nie należy igrać

- Żeńcy

Oraz prozą:

- Zapomniany mit

- Król smoków

- Pani jeziora

Cały tomik możecie ściągnąć całkowicie za darmo na https://www.beezar.pl/ksiazki/zapomniany-mit.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Z ARCHIWUM FILMWEBU: ZNOWU UKARZĘ WAS W IMIENIU KSIĘŻYCA! I JESZCZE RAZ! I JESZCZE! I JESZCZE! – o kontynuacjach „Sailor Moon”

  Wpis ukazał się na Filmwebie 16 lipca 2010 roku. Zakończenie serialu “Sailor Moon” jest z tego rodzaju, po których kontynuacja wcale nie w...